Muzyka

piątek, 29 stycznia 2016

Rozdział 17 część 1

Po kolacji (kiedy rumieniec chociaż trochę zejdzie mi z twarzy), idę się spakować bo mamy za jakieś 2h 30 min wracać do domu. Nie chcę wracać. On też nie. Obydwoje wiemy, że to co się tutaj stało, zostanie tutaj na zawsze. Jego pierwszy pocałunek, wzięcie mnie za rękę, przyciśnięcie do ściany i całowanie mocniej i bardziej namiętnie niż ktokolwiek wcześniej. W ,,realnym" życiu nie ma na to szans. Wiecie dlaczego? ,,Bo jesteśmy pojebani i nie potrafimy się przyznać, że nam na sobie zależy"
tak właśnie to ujęła dzień wcześniej Ania. Zgadzam się z nią, chociaż nie do końca. Z zamyślenia wyrywa mnie skrzypnięcie drzwi. Odwracam się nadal trzymając w ręce stanik, który mam zamiar wpakować do torby i widzę jego. Opiera się o framugę drzwi i przygląda temu co robię.
- No co? - pytam w końcu, bo nie jestem w stanie dłużej wytrzymać tej ciszy pełnej napięcia
- Właśnie nic. W tym cały problem. Co teraz będzie? - patrzy na mnie smutnymi oczami. Pierwszy raz w życiu widzę go z takim wyrazem twarzy.
-Nie wiem- odzywam się po chwili zastanowienia- na pewno będziemy udawać, że wszystko jest jak wcześniej...Bo tego chcesz prawda? Udawać, że się nie znosimy...-czuję, że oczy zaraz odmówią mi posłuszeństwa i popłaczę się. Nie mogę na to pozwolić więc odwracam od niego wzrok.
-Nie...-waha się po czym jego oczy znów robią się zwyczajne a wyraz jego twarzy również ulega zmianie. Zaciska ręce w pięści-Tak, właśnie tego chce. Dobra Maja to...Na razie.- mówi po czym w momencie kiedy chwyta za klamkę ja do niego podbiegam i upuszczając mój wymięty z nerwów stanik wtulam się w niego najmocniej jak potrafię. Jest spięty jednak po chwili się rozluźnia. Odwzajemnia mój uścisk i przez chwilę tak stoimy o niczym nie myśląc. Opiera się brodą o moją głowę tak, że czuje na włosach jego ciepły oddech. Wącham jego szyję. Pachnie perfumem, miętą i swoim indywidualnym dla każdego człowieka zapachem. Po dłuższej chwili odrywa się ode mnie i czuje jak jego mięśnie znów się spinają.
- Muszę iść. Pa.- mówi tylko. Nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa, więc stoję tylko i patrzę jak otwiera drzwi i skręca w prawo do swojego pokoju by się spakować. Czuję się tak cholernie bezsilna. Tylko dlaczego? Dobrze wiedziałam, że to będą tylko 2 pieprzone dni, które powinnam wykorzystać żeby później nie żałować. I dobrze. Nie żałuję, tylko czuje się zraniona i pusta.
- Co się tu kurwa dzieje?!- odwracam się gwałtownie i widzę Dawida.
-Nie wiem o czym mówisz.
-Kurwa jaja sobie robisz? Powiem Ci jak to wygląda z mojej perspektywy. Jest dwoje ludzi udają, że się nienawidzą, chociaż widać na kilometr, że mają się ku sobie, po czym chłopak po rozmowie z tą dziewczyną wraca do pokoju, bierze telefon i słuchawki a gdy próbuję zapytać co się stało to słyszę pełne rozczarowania i rozgoryczenia ,,Spierdalaj" po czym wychodzi trzaskając drzwiami. Więc ide do dziewczyny z którą rozmawiał chwilę wcześniej a ona siedzi zaryczana i pieprzy, że nie wie o czym mówię. Tak się przedstawia sytuacja. Więc?!- krzyczy a ja próbuję przyswoić to co właśnie powiedział. Spoglądam więc w lusterko i wycieram rozmazany makijaż po czym zdobywam się na odwagę i mówię :
- Nie mam pojęcia o czym mówisz. Płaczę bo pokłóciłam się z mamą a on do mnie przyszedł w niewłaściwym momencie by dokuczać więc się na niego wydarłam. To tyle. Zbyt duża nadinterpretacja Dawid. Przykro mi. - kłamię jak z nut bez jednego nawet zająknięcia się. Widzę, że jest zbity z tropu, więc patrzę mu w oczy by przekonać, że moje kłamstwo jest prawdą. Wytrzymuje przez chwile mój wzrok po czym odzywa się z niepewnością w głosie:
- Aha no dobrze. Przykro mi z powodu mamy...to ja chyba pójdę się już pakować.- Nic mu nie odpowiadam tylko potakująco kiwam głową a on wychodzi. Zostaję sama z całym tym syfem. Nie lubię tego i nie chcę już z nikim gadać, zwłaszcza z Anią, więc biorę słuchawki, telefon i wychodzę. I tak już się spakowałam a chciałabym popatrzeć na zachód słońca. Wybiegam z budynku i kieruję się na pomost nad jeziorem. Siadam wkładam słuchawki i patrzę jak niebo zmienia kolory. Najpierw jest żółte potem pomarańczowe a na końcu kiedy słońce już praktycznie znika za horyzontem to różowe. Wyciągam telefon z kieszeni i robię 2 zdjęcia. Pierwsze jest zachodu słońca i pomostu a drugie okien naszych pokoi.
Po chwili słyszę dobiegający z poza słuchawek głos Pani, że za 2 minuty jest zbiórka i w tym momencie znów wybucham płaczem. Tak bardzo nie chcę końca. Powiecie pewnie ,,To nie może się tak skończyć". Niestety wygląda na to, że jednak może. Podnoszę się, ocieram łzy i idę robić to co wychodzi mi najlepiej. Idę udawać. Udawać, że nic się nie zdarzyło przez te 2 dni, że on nic dla mnie nie znaczy i że to nic nie znaczyło. Zdradzę Wam sekret. Będę tak robić już do końca. Na zawsze.
*
Nie widziałam go od dwóch godzin i gdy wchodzę do autobusu a on stoi oparty o żółtą poręcz na wprost od wejścia to coś we mnie pęka i staje obok niego. Jest ciasno a obok niego jest miejsce(tak właśnie sobie tłumaczę to dlaczego tu stoję). Spoglądam na niego ukradkiem. Nie patrzy na mnie. Na plecy ma zarzucony plecak między, nogami torbę, w jednej ręce trzyma głośnik a drugą opiera się o poręcz. Przez chwile się powstrzymuje jednak nie wytrzymuję i również opieram tam rękę po czym oplatam mały palec wokół jego palca. On nie protestuje jednak nadal na mnie nie patrzy. Przez chwilę przemyka mi przez myśl, że przecież tu w ,,realnym" świecie on tego nie potrafi. Myślę, że patrzenie na mnie go najzwyczajniej w świecie boli. Kubę. Tak ma przecież na imię.
Trzymamy się uporczywie za ten cholerny mały palec do momentu gdy autokar zatrzymuję się na jego przystanku a on puszcza po czym podnosi torbę i nawet się nie oglądając wychodzi. Tak po prostu. Patrzę za nim jeszcze długo po tym jak zniknie mi z pola widzenia.
Czy to była miłość? Do dzisiaj nie wiem.


Przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki ale zdecydowałam, że gdybym teraz napisała wszystko od razu to nie byłoby zamierzonego efektu. Oczekujcie proszę na drugą część niebawem.
Kocham Was bardzo mocno i proszę pomóżcie mi odpowiedzieć na pytanie czym było to co ich łączyło. Dziękuję za każdą odpowiedź i dobre słowo. - Misia <3

10 komentarzy:

  1. http://kochamczytacblogi.blogspot.com/

    Zapraszam. : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Ci zaraz szmaciuro jedna powiem co ich łączyło...:)
    Ale z Majki i Kuby są idioci.
    Miziają się, kochają mocno, ALE NIE, PO CO BYĆ RAZEM I BYĆ SZCZĘŚLIWYM. Brawo Maja! Brawo Kuba! I brawa dla wszystkich myśli, w których wzajemnie się gwałciliście. :>
    A tak z innej beczki:
    Dawid i jego nadinterpretacja łez Mai.>>>>
    Pani od polskiego nie byłaby zadowolona! Przecież ma widzieć to czego nie widać, ale nie dopowiadać za dużo! No proszę, a ten trafił w samo sedno.
    Mentalna piąteczka z Anią i Dawidem.
    Majka nie rezygnuj ze swojego szczęścia i rób to co każe Twoje serce. Przypiłuj go. Każdy ma uczucia.
    (Oprócz Av, rzecz jasna. A nie, przepraszam. Nienawiść to też uczucie.)
    Krótka piłka Rybko - najlepszy rozdział jaki kiedykolwiek był, chociaż momentami składania woła o pomstę do nieba i karmazynowe freski. <3
    Panna Wietrzna śle pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Av moja miłości! Przemyślę twoją sugestię i dziękuje jesteś kochana <3- Misia

      Usuń
    2. Och, bo się zarumienię!

      Usuń
  3. Heeej! Rozdział świetny, chociaż krótki nie powiem.
    Co ich łączyło? Kupa! Kobito, to sie miłość nazywa. Miłość dwóch bardzo głupich ludzi, którzy nie potrafią być szczęśliwi choć mają to szczęście podane na talerzu pod sam nos. Tyle ci powiem...ach!
    Czekam na następny (obym nie musiała długo)!!
    Weny Ci życzę, kochaniutka.
    Less Sill~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałam się, że ktoś właśnie tak odpowie Xd dziękuję Ci bardzo że jesteś tu z nami i obiecuje że rozdział będzie juz wkrótce <3~Misia

      Usuń
  4. No,no,no.. tym rozdziałem skradłaś moje serce..Tak bardzo mi się spodobał! XD Chociaż jest troszeczkę krótki (ale ciii) Czekam na kolejną część i mam nadzieję,że szybko się pojawi..
    Co i łączyło? MIŁOŚĆ.. do której tak naprawdę nie potrafili się przyznać.. tak szczerze przyznać XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam również do siebie http://dwatygodniee.blogspot.com/ dopiero zaczynam :)

      Usuń
    2. Jejku dziękuję <3 jesteś kochana na pewno zajrzę na twojego bloga :D
      PS jutro zaczynam pisać druga część ;* ~Misia

      Usuń
  5. Bo Miłość trudna bywa, lub sami ją sobie niepotrzebnie utrudniamy.

    OdpowiedzUsuń