Muzyka

wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 11

Byłam umówiona z Wojtkiem. Wojtek to mój przyjaciel, którego nie widziałam 2 lata. Chodziliśmy razem do podstawówki, a dokładniej do 5 i 6 klasy. Byliśmy ,,nierozłączni". Chodziliśmy razem do szkoły i ze szkoły. Mieszkaliśmy blisko siebie. Właściwie nasze domy dzieliła tylko ulica. Był moim pierwszym płci męskiej przyjacielem. Przychodził do mnie i rozmawialiśmy, a kiedy była potrzeba pomagał wybierać sukienki i inne ubrania. Raz spotkał się ze mną i Anią, wzięliśmy psy. Poszliśmy na górkę, po czym pupile nas pociągnęły i spadliśmy wszyscy razem na sam dół górki. Do Wojtka domu przyszliśmy cali brudni i pokaleczeni. Jego mama nie była zachwycona, ale on szybko stanął w naszej obronie mówiąc, że ta zabawa  była jego pomysłem.  
   

Był dla mnie ważny... nawet bardzo. Niestety w pierwszej gimnazjum  ze względu na zachowanie był zmuszony przenieść się do innej szkoły. Nie był piątkowym uczniem, ale nie był też złym chłopakiem, za jakiego go wszyscy mieli. Czasami wydawało mi się, że ja jedyna dostrzegam jego zalety, a nie tylko wady. Jednak, po jakimś czasie zaczęłam zauważać gwałtowne zmiany w jego zachowaniu. Stał się nie słowny i inny. Mimo wszystko zależało mi na nim i naszej przyjaźni, jednak kiedy on zostawił mnie, przestał się odzywać (po jakimś czasie pozbierałam się) i kiedy byłam już pewna, że minę go na ulicy i nie będzie nic dla mnie znaczył, spotkałam go tak przypadkiem. Był w towarzystwie dwóch kolegów i koleżanek. Oni palili papierosy a one wyglądały jak dziewczyny lekkich obyczajów. Myślałam,że minie mnie obojętnie, w końcu pewnie już nic nie znaczyłam, ale nie. Spojrzał na mnie uśmiechnął się i powiedział:
- Cześć... - nie pewnym tonem 
- Hej - zrobiłam się czerwona bo z jednej strony byłam zawstydzona a z drugiej miałam ochotę rzucić mu się na szyje.
- Co u Ciebie? - zapytał z uśmiechem 
- Dobrze, u Ciebie jak widzę również. - mówiąc to spojrzałam wymownie w stronę dziewczyn.
- Taaa... - odezwał się lekko zażenowany
- To dobrze muszę już iść pa. - skończyłam oschłym tonem.
Ale to było kiedyś. Przeszło 2 lata temu. Kupa czasu. Wtedy widziałam go po raz ostatni.



A teraz nagle, po takim czasie piszę do mnie z zapytaniem co u mnie i czy nie miałabym ochoty się z nim spotkać. Nie mogłam uwierzyć, że się odezwał, że sobie o mnie przypomniał. Dopiero w tamtej chwili uświadomiłam sobie, jak bardzo przez te lata tęskniłam.
A teraz jest ranek, dzień naszego spotkania. Stoję przed lustrem ubrana w granatową sukienkę i poprawiam włosy. Ostatni raz mnie widział, kiedy miałam na sobie małe niebieskie okularki i granatowo - białą bluzkę w paski. W żadnym wypadku nie przypominałam teraźniejszej Maji. Wychodzę z domu nieco za wcześnie przez co muszę się schować za budynkiem(wiem, że to dziecinne ale nie chciałam żeby myślał, że na niego czekam albo się spóźnił, na jedno wychodzi) i stoję tam do momentu, gdy go nie zobaczę. Podchodzę bliżej i przyglądam mu się uważnie. Nic się nie zmienił przez te lata. No może poza tym, że urósł. Oczy pozostały takie same. Tak samo głębokie i niebieskie jak zawsze. Uśmiecha się na mój widok. On. Wojtek.
- Dawno cię nie widziałem. - odzywa się lekko onieśmielony.
- Ja Ciebie też. - mówię z uśmiechem.
A potem jest jak przedtem odprowadza mnie do szkoły opowiadając o ośrodku poprawczym i o tym jak bardzo nie lubi tamtejszych ludzi.
- Żałuję - odzywa się nagle,a w jego głosie słyszę żal i szczerość. 
- Ja też...-odpowiadam ze smutkiem - i tęskniłam.
- Ja też.
Właśnie w tym momencie dochodzimy na miejsce i przystajemy.
- Jak coś kończę o 14.30 - mówię niby od niechcenia i przytulam go. 
- Mam zakaz wchodzenia na teren szkoły.
- Rozumiem.
Przytulamy się znowu tym razem odwzajemnia uścisk a ja mówię:
- To tak w razie gdybyśmy mieli się znowu nie zobaczyć - i odchodzę z wielką pustką zarówno w głowie jak i sercu.


Więc tak z góry przepraszam za ewentualne błędy i bez terminowość,ale razem z Mysią miałyśmy tyle na głowie. Jutro jedziemy na wycieczkę i zdążyłam się pokłócić z wyżej wymienionym człowiekiem xd. W ramach nie mówionych przeprosin postanowiłam się zebrać w sobie i napisać nowy rozdział ;D 
Pozdrawiamy tych, którzy rozumieją, że słowa to nie wszystko <3 
Całusy ;**
Miśka i Mysia 

czwartek, 14 maja 2015

Rozdział 10 część 2


,,Miłość a nienawiść granica jest cienka, a po przekroczeniu nie ma odwrotu"- przeczytałam ten cytat, siedząc u Ani po lekcjach. Coś w tym jest. Nienawidzę kolesia, ale cały czas o nim myślę i nie mogę przestać. Wystarczy, że zamknę oczy, a już go widzę tak samo jest w snach. Śni mi się często, a podobno (nie, nie wierzę w te bzdury ale lubię je czytać) jeśli ktoś ci się śni, to dużo o tobie myśli. W każdym razie utknęłam i nie ma odwrotu muszę brnąć w to dalej, nie mam wyjścia. Za 2 dni są testy gimnazjalne, chyba zwariuję nic tylko nauka. Strasznie ciężko jest ogarniać wszystko naraz i jeszcze słuchać narzekań i oczekiwań rodziny. Wiem, wiem, strasznie się żale, ale to wszystko mnie po prostu przerasta. Pewnie chociaż raz mieliście w sobie tyle sprzecznych uczuć naraz, że myśleliście, iż eksplodujecie. Ja mam tak praktycznie codziennie. Eksploduję codziennie od nowa. Niszcząc wszystko wokół. Relacje, ludzi, rzeczy. Jednym słowem wszystko. Oddalam się od moich przyjaciółek, a one wszystkie mi na to pozwalają. Myślą, że to mi dobrze zrobi. Też tak myślałam, niestety myliłam się. Jedyną osobą, która nigdy nie pozwoli o sobie zapomnieć jest Ania. Ona jest jak nowe buty. Na początku nie wygodne, za ciasne, ale gdy już je po raz wtóry założysz przyzwyczajasz się i stają się twoimi ulubionymi. Mała jest zawsze. Od zawsze na zawsze.
- Nad czym tak myślisz? - zadaje pytanie i przekrzywia lekko głowę w oczekiwaniu na odpowiedź. Zawsze tak robi.
-W sumie nad.. Tobą - odpowiadam z uśmiechem i zakładam jej zawieruszony kosmyk za ucho
-A dokładniej?
-Myślałam sobie, że jesteś jak buty...
-Słucham? - mówi z zaciekawieniem
Przechylam pamiętnik i wskazuję jej fragment z cytatem.
-Sama to wymyśliłaś?
-Tak
-Tak myślałam. Bardzo ładna metafora. Możesz mi ją zapisać - odzywa się niby od niechcenia, ale widzę, że jest zadowolona z takiego porównania.
-Okej! - wyszczerzam zęby w szerokim uśmiechu
Po chwili zauważam, że robi coś na komputerze.
-A ty co robisz?
-Gifa ale jak widzisz nie za dobrze mi idzie. Nowy program, muszę się oswoić bo poprzedniemu skończył się okres próbny (darmowy).
-Taa rozumiem... - mówię lekko zażenowana bo widzę jej usilne starania a program jak na złość zaciął się
-Co za gówno! Jedno wielkie gówno! - krzyczy i odsuwa myszkę komputera trochę za mocnym ruchem
- Spokojnie- mówię przez śmiech

Mamy nowinę, opublikowałyśmy nasze opowiadanie na wattpadzie 



                                                                     
                                                                

sobota, 9 maja 2015

Rozdział 10 część 1

Po przyjściu do domu siadam na kanapie i odczytuję sms-a. Jego treść jest dla mnie absolutnie nie zrozumiała. Napisał ,,Rozumiem, że Ci to pasuje. Ok." Nigdy nie rozumiałam Kuby, ale teraz pogubiłam się już kompletnie. Nie odpisuję, no bo właściwie co miałabym na to odpowiedzieć?... Nie ważne muszę jechać do taty.

*

Była przerwa świąteczna i minęła. Bardzo dobrze, musicie mi wybaczyć i zrozumieć, że moje relacje z rodziną nie są ani trochę ciekawe, więc nie będę się dzielić tym detalem. ;)
Tak strasznie nie mam ochoty iść do szkoły, ani zostać w domu, ale coś muszę wybrać. Wybieram szkołę. Już wolę tych ,,chwilowych" ludzi niż moją mamę i jej chłopaka. ( Nie zrozumcie mnie źle, kocham ją najmocniej na świecie ale męczy mnie). Mija 2 lekcja, a pani od biologii każe nam się dobrać w 4 osobowe grupy. Nie... źle mówię, ona sama je wybiera Xd
Trafiam do zespołu z Agnieszką, Robertem i Kubą.
Siedzimy i rozprawiamy nad sensem tego bezsensownego tematu, gdy nagle czuję jak ktoś przejeżdża mi po udzie palcami. Spoglądam w górę i widzę Debila siedzącego na wprost mnie. Patrzę na niego pytającym wzrokiem. Nagle wypala: 
-Tsss... - Po chwili - Robert dlaczego nie reagujesz?!
-Na co niby? - pyta chłopak ze zdziwieniem
-No przejechałem ci po nodze ręką a ty nic! - mówi niby zaskoczony
-Nic nie czułem
-Nic nie czułeś bo to po MOIM udzie przejechał palcami!- odzywam się z podniesionym tonem
-Ooo... kurde... - mówi i wpatruję się we mnie tymi obleśnie głębokimi brązowymi oczami
-Nie no spoko- urywam temat i zabieramy się do bezsensownego projektu.



Straszne Was przepraszam, że tak wyszło z tym rozdziałem (dodany z opóźnieniem a teraz jeszcze podzielony na 2 części). Po prostu mamy teraz w szkole straszny zapie*dziel i jesteśmy wykończone ;C a wychodzimy z założenia, że lepiej napisać mniej niż gorszej jakości.
Jeszcze raz BARDZO przepraszam ;( / Miśka