I w tym momencie zadzwonił dzwonek...
Wyszłam na przerwę i nagle czuję, że ktoś potrąca mnie zrzucając przy tym mój plecak... spoglądam w górę na Kubę, który przechodzi obok z lekkim uśmieszkiem.
Zrobił to specjalnie... tak na pewno tak.
Wstaję, podnoszę plecak i podchodzę pod salę 47 w której mamy WoS.
Patrzę w stronę Ani, a ona zaczyna zmierzać ku mnie. Uśmiecham się smutno na jej widok, ale ona już wie... ciągnie mnie za rękę w ciche miejsce i zaczyna... :
-Co jest?
-Nic - mówię z grymasem na twarzy
-Ta jasne... Kuba? Przestań pokaż mu, że też potrafisz pokazać pazurki. Uśmiecha się i ja również.
Wracamy pod salę, bo był już dzwonek, wszyscy wchodzą do sali i nagle gdy mam zamiar przejść, Kuba zastępuje mi drogę... Patrzy na mnie, a ja na niego.
-Możesz się przesunąć? - mówię zirytowana
-Nie, a bo co? - rzuca z bezczelnym uśmieszkiem
-Przepuść mnie...- mówię stanowczo, popychając go co powoduję otarcie się o jego tors. Dostrzegam, że prawie nie zauważalnie się spina. Następnie napiera na mnie tak, że muszę cofnąć się trochę w tył, a zaraz potem puszcza. Wchodzi do sali, a ja za nim. Rozglądam się. Ania siedzi ze swoim kumplem, a wszystkie miejsca są już zajęte. Wszystkie oprócz jednego obok Niego... ,,Boże czemu ja ,, myślę patrząc w jego piwne oczy...
Lustruje go wzrokiem i zaczynam iść.