Biorę wdech i znów go widzę. Bierze mnie za moje drobne ręce, podnosi i z całą siłą rzuca na podłogę... Przed moimi oczyma pojawia się zamglona twarz mężczyzny, który zamienił moje dzieciństwo w piekło, a którego tak bardzo kochałam.
*
Otwieram oczy, biorąc ogromny haust powietrza w płuca. Kolejny koszmar, to nic przyzwyczaiłam się. Odwiedzają mnie codziennie. Nie są zawsze takie same, czasami ktoś mnie goni lub próbuję zrobić krzywdę, ale mają jedną wspólną cechę. Jego twarz, pod świadomie to wyczuwam. Nie umiem tego wyjaśnić.
Wstaję z łóżka i kieruję się do łazienki, gdzie jak co dzień nakładam przed lustrem maskę szczęścia. (Nie, nie jest to tona makijażu) Wchodzę pod prysznic i czuję jak krople wody spływają mi po twarzy przynosząc ulgę. Wychodzę nakładam soczewki (zgubiłam okulary) myję zęby, nakładam delikatny makijaż, czeszę moje opadające na ramiona ciemne blond(wchodzące w brąz) włosy i uśmiecham się do dziewczyny w lustrze. Pozory, ludzie mówią ci, że masz być sobą, prawdziwy, a gdy już jesteś, nie akceptują cię takiego i odwracają od Ciebie. Uświadamiam sobie, że wylałam mleko na podłogę, mama pewnie gdyby nie spała nakrzyczałaby na mnie jak zwykle. Ścieram ślad mojej nie uwagi i zaczynam pakować się, popijając zimny napój.
7.30 wychodzę, byle szybciej, byle dalej...od domu. Dom to pojęcie tak bardzo względne. Nakładam na uszy słuchawki, z których płyną regularnie wybijane rytmy rapu.
Nie wiem, kto wynalazł słuchawki, ale jestem mu za to niezmiernie wdzięczna. Słuchawki oddzielają mnie od tych wszystkich idiotów. Wchodzę do szkoły. Kieruję się w stronę szatni i ku mojemu zdziwieniu Debil już tam jest. Dziwne normalnie zawsze się spóźnia się na pierwszą lekcje. Przyglądam mu się przez krótką chwile ale on zdaje się nie zwracać na mnie uwagi. Po prostu ściąga kurtkę, odwiesza ją na odczepnego i przechodzi obok mnie szturchając lekko w ramię lecz nadal nie patrząc.
7.55 a Ani nadal nie ma. Przysięgam, że ją zabije jeśli się nie zjawi. Wczoraj pożyczyłam jej notatki na polski, które(jak się domyślacie)potrzebuję na dzisiaj. Z rozmyślań nad tym w jaki sposób ją zabije wyrywa mnie rozbrzmiewający w moich uszach dzwonek na lekcje. ,,Cudownie,, uśmiecham się moim lekko sarkastycznym uśmiechem, ale z perspektywy osób trzecich wygląda to tak jakbym była pozytywnie nastawiona do całego świata.
Wchodzę do klasy i siadam obok Dawida(spoko chłopak aczkolwiek ma problem z mówieniem prawdy ale, nie jest nikim istotnym w moim życiu więc zbytnio mnie to nie obchodzi) patrzy na mnie przez chwile a potem znowu kieruję uwagę na tablice. Odwracam od niego wzrok i poświęcam chwile uwagi Kubie. Przyglądam się postawie w jakiej siedzi. Nie dbale, bokiem, robi coś na telefonie. Ma na sobie szare spodnie (te które wyglądają trochę jakby nosił pieluchę i spadają z tyłka, nie mam pojęcia jak inaczej je opisać) i ciemno-czerwoną bluzę z żółtymi napisami(moja ulubiona).
A no i zapomniałabym ,,malinowe,, Nike (nie powiem różowe, ale tak SĄ różowe fuj) Nie zrozumcie mnie źle nie przepadam jak chłopak ma na sobie coś różowego, ale w nim jakoś bardzo mi to nie przeszkadza. Nieistotne.
-Maja!- słyszę surowy głos dobiegający gdzieś w tle
-Tak?
-Jezu, dziewczyno gdzie ty masz głowę ?!-otwieram buzię, żeby odpowiedzieć ale ktoś mnie uprzedza
-Ona jej nie ma proszę Pani - mówi głos, który tak dobrze znam. To On. Słyszę śmiech Weroniki(nie lubię jej...bardzo)
-I mówi to ten najmądrzejszy-mamroczę pod nosem ciut za głośno
-Dobrze już! Uspokójcie się! Maja odpowiedz na pytanie.
Spoglądam na Kubę, który patrzy na mnie triumfalnym wzrokiem. Myśli, że nie słyszałam pytania. W sumie to ma racje. Kieruję wzrok na tablicę temat brzmi ,,Czym różni się przyjaźń od miłości i miłość od nienawiści,,
-Niczym-odpowiadam prosto
-Jak to?-pyta zdziwiona pani. Oglądam się przez ramię, teraz już całą klasa skupia na mnie swoją uwagę.
-Miedzy miłością a przyjaźnią nie ma żadnej różnicy bo jedno i drugie to piękne uczucie, wyzwalające w nas poczucie pełni szczęścia. A miłość i nienawiść tworzą związek idealny pełen namiętności.-Boże czy ja naprawdę to powiedziałam?! Jestem nienormalna. Patrzę na wszystkich po kolei na większości twarzy (w tym Pani)maluję się nutka zawstydzenia, ale na Jego nie. Przyglądam się mu uważniej i dostrzegam w jego oczach coś... nie... niemożliwe... chociaż... pożądanie?
Tak jak Ania tak i ja jestem chora, ale jest w tym dużo pożytku nauczyłam się otwierać słoiki oraz szyć na maszynie. No i udoskonaliłam swoje umiejętności w przyrządzaniu koktajli :)
I mam nowy rekord 34,2 stopni Celsjusza Xd
Świetne !
OdpowiedzUsuńDziękujemy !
UsuńZdrowia życzę... :D
OdpowiedzUsuń